Fawele, największe wyzwanie dla Franciszka. Jak papież walczył o katolicką Amerykę Łacińską

Ten papież został ukształtowany przede wszystkim przez dramat życia latynoskiej biedoty. Był przekonany, że jeśli Kościół katolicki nie odzyska jej zaufania, jego przyszłość będzie rysowała się w ciemnych barwach.

Publikacja: 22.04.2025 04:30

W Argentynie ogłoszono siedmiodniową żałobę narodową w związku ze śmiercią pochodzącego z tego kraju

W Argentynie ogłoszono siedmiodniową żałobę narodową w związku ze śmiercią pochodzącego z tego kraju papieża Franciszka.

Foto: REUTERS/Agustin Marcarian

Franciszek służył tu 16 lat, najpierw jako arcybiskup pomocniczy Buenos Aires, a potem zwierzchnik Kościoła katolickiego w Argentynie. Stąd też pojechał w 2013 roku na konklawe, które uczyniło go następcą Świętego Piotra. A jednak kiedy dwa lata temu odwiedziłem katedrę w centrum gigantycznej, argentyńskiej stolicy, poza niewielkim zdjęciem przy wejściu do świątyni nie znalazłem pamiątek po Ojcu Świętym. Inaczej niż w Polsce, gdzie każda świątynia jest pełna wizerunków Jana Pawła II, w Buenos Aires jakby się czuło, że pierwszy latynoski papież w historii wolał pozostać na dalszym planie. Być może dlatego, że jak nikt wiedział, że to nie jest moment tryumfu katolicyzmu, tylko morderczej walki o przetrwanie. 

Gdy na początku kwietnia Franciszek tak bardzo zapadł na zdrowiu, że lekarze nie byli pewni, jak długo jeszcze będzie żył, ludzie zbierali się na ulicach Villa 31, Villa 21-24 i setek innych fawel Buenos Aires, które tyle razy odwiedzał Jorge Mario Bergoglio. Być może to jest dziś najbardziej wymierny sukces jego posługi. Ale czy trwały?

Katolicy stanowią już mniejszość w Brazylii

Watykan podaje, że aż 48 procent spośród około 1,4 miliardów katolików na świecie żyje w Ameryce Łacińskiej. Ich liczba kurczy się jednak w dramatycznym tempie. – W niektórych krajach, jak Brazylia czy Chile to jest po prostu zjazd wertykalny – mówił w wydawanym na Florydzie „Diario Las Americas” profesor Rodrigo Guerra Lopez, meksykański teolog i członek papieskiej rady ds. wiary. 

Czytaj więcej

Nie hodujmy polskiego Peróna

Z tego wyzwania zdawał sobie już sprawę Jan Paweł II. Za cel pierwszej pielgrzymki wybrał Meksyk, a gdy w 1980 roku odwiedzał Brazylię, rzecz wyjątkowa, podarował katedrze w stolicy kraju wierną kopię Piety Michała Anioła. Ale mimo starań o wydźwignięcie latynoskiego katolicyzmu, sukcesu nie odniósł. Dziś wierni Rzymowi stanowią w Brazylii już tylko 48 proc. ludności kraju. Średnio w całej Ameryce Łacińskiej to niewiele więcej (54 proc.), choć w Argentynie 63 proc. społeczeństwa wciąż jest wierna Watykanowi, a w Meksyku nawet 68 proc. W latach 70. do katolicyzmu przyznawało się jednak blisko 90 proc. ogółu Latynosów.

Ale inaczej niż w Europie Zachodniej wyzwaniem dla Stolicy Apostolskiej nie jest tu powszechna laicyzacja. Wiara pozostaje żarliwa. Ale sprzyja to teraz przede wszystkim niezwykłemu rozwoju Kościołów ewangelikalnych. W Brazylii sama liczba zielonoświątkowców w ciągu pół wieku skoczyła z 7 do niemal 50 mln wiernych, czyli teraz to prawie jedna czwarta narodu. W Gwatemali ich liczba w tym czasie wzrosła dziesięciokrotnie. 

Czytaj więcej

Papież Franciszek: Wielu ludzi widziało we mnie konserwatystę

Jadąc taksówką z lotniska do centrum Buenos Aires z jego spektakularnymi budowlami z przełomu XIX i XX wieku, mija się Villas (od Villa de Miseria) 21-24. Zbudowane własnym przemysłem konstrukcje, które trudno nazwać domami, sięgają pięciu czy nawet siedmiu pięter. Wykorzystywany jest tu każdy metr powierzchni. Ale nie ma bieżącej wody czy ogrzewania. Nikt nie słyszał o służbie zdrowia, edukacja zatrzymuje się na kilku klasach. Handel narkotykami jest powszechny, a poziom zabójstw gwałtownie rośnie. 

Kościoły ewangelikalne odniosły tu sukces przede wszystkim dlatego, że działały wśród biednych. Nie były identyfikowane z establishmentem, który doprowadził do równie niesprawiedliwego podziału dochodów. 

Franciszek starał się mówić językiem zrozumiałym nawet dla półanalfabetów

Franciszek całe życie chciał, aby i Kościół katolicki stał się sojusznikiem biednych. Już jako papież robił to na poziomie teologicznym: w centrum jego przesłania był nie tyle Kościół i jego aparat, co sam Chrystus i jego ewangeliczne przesłanie. W taki też sposób żył. Tak jak w Buenos Aires i w Rzymie mieszkał skromnie. Zadowolił się 50 metrami kwadratowymi w Domu Świętej Marty, poruszał się skromnymi autami, nosił zużyte buty.

Apelował o zrozumienia dla migrantów, bo to jest przecież doświadczenie dziesiątek milionów Meksykanów czy Wenezuelczyków. Bezpardonowo krytykował liberalny katolicyzm, bo w Ameryce Łacińskiej przekłada się on na nieprawdopodobną polaryzację dochodów: nieliczne rodziny mają wszystko, podczas gdy ogromne rzesze nie mają nic. Z podobnego powodu stawał też w obronie środowiska, które przynajmniej w realiach Nowego Świata jest niszczone, aby bogacze mogli zarobić na darach Ziemi jeszcze więcej. Stawał po stronie kobiet i ich większej roli w Kościele, bo od Meksyku po Argentynę wciąż cierpią one z powodu patriarchalnych wartości, jakie dominują w latynoskich społeczeństwach. Starał się też mówić do wiernych językiem prostym, zrozumiałym dla osób o słabym wykształceniu. 

Czy to wystarczy? W opublikowanym 19 kwietnia w „Spieglu” wywiadzie znany watykanista Marco Politi wskazuje, że Franciszek w wielu obszarach nie mógł zrobić więcej, niż „otworzyć drzwi”: rozpocząć debatę, której finał poznamy za lata, może dziesięciolecia. Opór konserwatystów był zbyt duży, aby mógł osiągnąć coś więcej. Teraz wiele zależy od tego, czy następca zmarłego papieża znajdzie zrozumienie dla wrażliwości, którą on starał się wprowadzić. Jeśli nie, Ameryka Łacińska jako katolicki kontynent może bezpowrotnie przejść do historii. 

Franciszek służył tu 16 lat, najpierw jako arcybiskup pomocniczy Buenos Aires, a potem zwierzchnik Kościoła katolickiego w Argentynie. Stąd też pojechał w 2013 roku na konklawe, które uczyniło go następcą Świętego Piotra. A jednak kiedy dwa lata temu odwiedziłem katedrę w centrum gigantycznej, argentyńskiej stolicy, poza niewielkim zdjęciem przy wejściu do świątyni nie znalazłem pamiątek po Ojcu Świętym. Inaczej niż w Polsce, gdzie każda świątynia jest pełna wizerunków Jana Pawła II, w Buenos Aires jakby się czuło, że pierwszy latynoski papież w historii wolał pozostać na dalszym planie. Być może dlatego, że jak nikt wiedział, że to nie jest moment tryumfu katolicyzmu, tylko morderczej walki o przetrwanie. 

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj

Tylko 99 zł za rok.
Czytaj o tym, co dla Ciebie ważne.

Subskrybuj
gazeta
Kościół
Podcast „Rzecz w tym”: Czego należy oczekiwać od pontyfikatu Leona XIV?
Kościół
Papież Leon XIV z apelem do dziennikarzy. Mówił m.in. o sztucznej inteligencji
Kościół
Papież Leon XIV spotkał się z wiernymi. Mówił o wojnie na Ukrainie
Kościół
Papież Leon XIV ujawnił podczas spotkania z kardynałami swoją wizję Kościoła
Kościół
Inauguracja pontyfikatu papieża Leona XIV. Watykan podał datę
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
OSZAR »