Jakie ryzyko niesie ze sobą dokonany właśnie przez ministra sprawiedliwości wybór sposobu sanacji wadliwych nominacji sędziowskich? Próbę zdefiniowania go podjął profesorski duet M. Gutowski, P. Kardas w artykule „Ryzyka planu na neosędziów” („Rzeczpospolita” z 30 kwietnia – 1 maja). Niewątpliwie odesłanie przez ministra sprawiedliwości do zaopiniowania przez Komisję Wenecką tekstu projektu to próba zminimalizowania owego ryzyka. Tyle tylko, że jak się wydaje, sposób ujmowania skutków wadliwych nominacji sędziowskich wręczanych w Polsce od kwietnia 2018 r. zaczyna się, mówiąc kolokwialnie, nieco rozjeżdżać, jeśli chodzi o orzecznictwo dwóch organów sądowych analizujących to zagadnienie, czyli Europejski Trybunał Praw Człowieka i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Dwa trybunały, dwa podejścia
Słusznie autorzy wywodzą, iż na poziomie orzecznictwa obu trybunałów przyjęto, po latach analizy i kolejnych rozstrzygnięć, jednolitą postać wadliwości z mocy prawa, polegającej na naruszeniu konwencyjnego i prawnounijnego prawa do sądu poprzez zasiadanie w składach sądów neosędziów. Na tym wspólny front obu trybunałów się jednak kończy. TSUE w kolejnych swoich rozstrzygnięciach do zagadnień skutków, jakie dla określenia następstw orzeczeń wydawanych przez neosędziów niesie ich wadliwość nominacyjna, ma podejście teleologiczne, czyli indywidualne. Konsekwentnie bowiem przyjmuje w tym zakresie brak możliwości automatyzmu.
Najnowszą odsłoną tego spojrzenia jest opinia rzecznika generalnego Deana Spielmanna z 29 kwietnia 2025 r w sprawie C-521/21. Rzecznik zasugerował w niej, by TSUE na pytanie sądu krajowego o skutki wadliwej nominacji neosędziego, w stosunku do którego złożono wniosek o jego wyłączenie, odpowiedział, że sam udział w procesie nominacyjnym sędziego organu niedającego gwarancji niezawisłości (neo-KRS) nie uzasadnia konieczności wyłączenia tego sędziego z rozpoznania sprawy.
Czytaj więcej
Przyjęta przez resort sprawiedliwości konstrukcja sankcji ustawowego pozbawienia skutków nominacj...
Bez automatyzmu
D. Spielmann nie powiedział nic nowego. Podejście negujące automatyzm w określaniu skutków neonominacji skrzyło się wyraźnie w orzecznictwie TSUE niemal od samego początku. Szczególnie dotyczy to neosędziów sądów powszechnych. Jednocześnie dla porządku zaznaczyć trzeba, że rzecznik generalny w przedmiotowej opinii powtórzył, iż na gruncie prawa Unii każdy sąd krajowy musi być uprawniony do samodzielnej oceny przebiegu procesu nominacyjnego neosędziów. Te ostatnie niezwykle istotne założenie współgra z opinią tegoż rzecznika z 10 kwietnia w sprawie C-225/22. Zasugerował on w niej, by TSUE dał każdemu sądowi bez względu na miejsce, jakie zajmuje w strukturze sądownictwa, prawo do uznania orzeczenia wydanego przez sąd, który nie jest sądem ustanowionym ustawą z neosędzią w składzie, za nieistniejące bądź pomijalne.