Pozew złożyła grupa 12 stanów pod przewodnictwem Oregonu. A także liczne małe firmy sprowadzające towar na rynek amerykański. Ich zdaniem prezydent Donald Trump drastycznie przekroczył swoje uprawnienia, wprowadzając na początku kwietnia powszechne cła na niemal wszystkie kraje świata w wysokości 10 proc. oraz szereg znacznie wyższych stawek wobec wybranych partnerów (jak Unia Europejska, której grożą 50-procentowe cła od początku lipca).
Trzech sędziów Sąd Handlowego Dystryktu Federalnego przyznało im rację. Wskazali oni, że ustalenia ceł należą do kompetencji Kongresu. Odrzucili też argumentację Białego Domu, że w tym przypadku można powołać się na przepisy stosowane w „czasach wyjątkowych”, które pozwalają prezydentowi na przejęcie uprawnień w polityce handlowej. Trump argumentował, że czasy są wyjątkowe, bo Ameryka notuje drastyczny deficyt w wymianie towarowej, który powoduje masową likwidację produkcji przemysłowej w kraju.
Orzeczenie zapada w delikatnym dla Stanów momencie. Na początku tygodnia Trump rozmawiał z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i zgodził się na odłożenie o pięć tygodni (do 9 lipca) terminu nałożenia na import z Unii karnych ceł. Ten czas miały wypełnić intensywne rokowania między Brukselą i Waszyngtonem. Tyle że teraz, kiedy groźby amerykańskiego prezydenta okazały się nielegalne, europejska centrala wręcz nie może pójść na ustępstwa wobec Stanów. Naraziłaby się na śmieszność.
Czytaj więcej
Amerykański Sąd ds. Handlu Międzynarodowego wydał orzeczenie zawieszające cła wprowadzone przez D...
Rynki finansowe tracą zaufanie do Ameryki
To samo dotyczy Chin, które również są zaangażowane w intensywne rokowania z Ameryką. Inaczej niż Bruksela, Pekin wprowadził symetryczne karne cła na importu z USA.