Ludzie przestali kupować samochody. Od tego czasu zaczął się dramat rodziny Barnesów. Kiedy to się stało? Niektóre realia w powieści Irlandczyka Paula Murraya przywodzą na myśl światowy kryzys finansowy i gospodarczy z lat 2008–2012 (oprócz motoryzacji mamy tutaj m.in. odpryski upadku rynku nieruchomości), choć gadżety, technologie czy aplikacje używane zwłaszcza przez młodszych bohaterów powieści wskazują na czasy późniejsze. Nie to jest jednak ważne – istotą rzeczy jest to, że „Żądło” stanowi prozę co najmniej ocierającą się o wybitność.
„Żądło” Irlandczyka Paula Murraya ociera się o wybitność
To czwarta powieść 50-letniego Murraya, pierwsza wydana po polsku (w przekładzie Łukasza Witczaka). W oryginale opublikowana w 2023 roku, dostała się na krótką listę Nagrody Bookera, zdobyła Irish Book Award za najlepszą powieść roku. Dzieło potężnych rozmiarów, w różnych wydaniach liczące 550–700 stron. Należy jednak do tych dzieł potężnych, które pochłaniają, nie pozwalają czytelnikowi porzucić świetnie poprowadzonej narracji i wyrzucić z głowy tej książki. Nie tylko z powodu przesiąkniętego pytaniami zakończenia, ale po prostu – wieloznaczności tej prozy.
Czytaj więcej
W wieku 89 lat zmarł jeden z największych gigantów światowej literatury, autor „Rozmowy w »Katedr...
Barnesowie dzięki swoim salonom samochodowym byli ludźmi zamożnymi, przynajmniej jak na realia irlandzkiego prowincjonalnego miasteczka, gdzie mieszkają w okazałej rezydencji. Kiedy biznes zaczął się sypać, oznaczało to nie tylko kłopoty materialne po epoce rozbuchanej konsumpcji, w której mistrzynią jest Imelda, nieprzeciętnej urody pani domu. Skądinąd próby ratowania resztek statusu finansowego poprzez wyprzedaż nagromadzonych, niespecjalnie potrzebnych luksusowych gadżetów są może drugoplanowym, ale też dającym do myślenia wątkiem Murraya.
Najbardziej jednak przejmujący jest rozpad tej, wydawałoby się, „normalnej” rodziny, kiedy zabrakło spoiwa utrzymującego pozory – pieniędzy. Rozpad emocjonalny, kiedy okazuje się, że Imeldy i jej męża Dickiego nie wiąże nic poza wzajemną niechęcią i poczuciem obowiązku wobec dzieci. Podobnie młodsze pokolenie – dobrze było kiedyś, wtedy gdy była kasa, rodzice byli wyluzowani i potrafili utrzymywać z nimi kontakt. A teraz właściwie z każdego członka rodziny wychodzą złe emocje, nienawiść do reszty, demony przeszłości, trauma związana z dawnymi uczuciami, zduszonymi potrzebami seksualnymi czy prawdziwą orientacją seksualną. I potrzeba ucieczki – w alkohol i używki, w romans, czy po prostu wyjazd na długo do Anglii lub Dublina.