W trakcie kampanii wyborczej Friedrich Merz zaproponował, aby „z okazji 35. rocznicy polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy podpisać nowy traktat o przyjaźni, który podniesie nasze dwustronne stosunki na nowy poziom”. Plan lidera CDU zakłada więc, że dokument zostanie uzgodniony do 17 czerwca przyszłego roku. „Najpilniejszą rzeczą w Europie jest naprawa stosunków Niemiec z Polską i Francją” – dodał Merz, którego propozycja nie znalazła się jednak w umowie koalicyjnej między chadekami a SPD.
Czytaj więcej
Donald Tusk 8 maja nie pojedzie do Berlina. Trwają rozmowy o nowym terminie uroczystości inaugura...
We wtorek szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski mówił, że w Europie narasta skłonność do zawierania porozumień dwustronnych. Wydaje się, że chciał w ten sposób zwrócić uwagę na niepewność wywołaną stopniowym ograniczeniem zaangażowania Ameryki w bezpieczeństwo Europy. I faktycznie, w piątek w Nancy Donald Tusk podpisze z Emmanuelem Macronem nowy traktat polsko-francuski zawierający daleko idące gwarancje bezpieczeństwa łączące oba kraje. W styczniu do Warszawy przyleciał z kolei premier Keir Starmer, aby rozpocząć pracę nad nowym polsko-brytyjskim traktatem o współpracy wojskowej.
Nowy traktat powinien odnieść się do spraw majątkowych, które wciąż są drażliwe
– Polska powinna zawrzeć takie traktaty z trzema wielkimi potęgami wojskowymi zachodniej Europy. Byłoby więc dobrze, aby po Francji i Wielkiej Brytanii, europejskich potęgach jądrowych, doszło do zawarcia podobnej umowy także z Niemcami – mówi „Rz” specjalizujący się w kwestiach obronnych w PISM Wojciech Lorenz.
Wydaje się to tym bardziej celowe, że jeszcze przed zaprzysiężeniem nowego rządu z inicjatywy Merza powstał dodatkowy, wart 500 mld euro na dziesięć lat, fundusz modernizacji Bundeswehry. To otwiera perspektywy przekształcenia Niemiec w poważną potęgę wojskową.